Janusze fantastyki we Wrocławiu
W działach: fantastyka/literatura | Odsłony: 410Niniejszy wpis jest krótkim podsumowaniem mojego książkowego wypadu na Wrocławskie Dni Fantastyki.
Stoisko było droższe niż na Pyrkonie, a skala imprezy znacznie mniejsza, co przełożyło się na mniej sprzedanych książek. Sprzedałem ich łącznie dwadzieścia dziewięć - bilans jest nadal dodatni. Ponadto przyjemnie spędziłem czas – atmosfera i ludzie byli rewelacyjni. Po zaliczeniu całej masy konwetów i targów robię się jednak wybredny i jeśli za rok cena stoiska nie spadnie, wrocławskie DF-y nie znajdą się na mojej "trasie koncertowej". Podobnych imprez jest wiele, trudno zaliczyć wszystkie, można za to zoptymalizować plan i odwiedzić miejsca, gdzie sprzedaż będzie największa (a zabawa równie dobra).
Nie odmówię sobie przyjemności wspomnienia kilku bardzo miłych momentów. We Wrocławiu po raz kolejny dzieliłem stoisko z Arkiem Mielczarkiem autorem Upadku, dni końca i mojego ukochanego Aphalona. Janusze fantastyki - jak lubimy siebie określać - znów połączyli siły. Mieliśmy kilka "złotych strzałów", kiedy ktoś kupował książkę Arka i obie części Najemników. Pewna starsza pani, która stwierdziła, że przyszła z ulicy i z fantastyką miała chyba do tej pory niewiele do czynienia, stwierdziła, że jest zdania, iż "każdemu po równo" i postanowiła zainteresować się pozycją i moją, i Arka. Nieco później może siedmioletnia dziewczynka opowiadała nam jakie książki przeczytała i zaproponowała swojemu tacie, że pożyczy mu pieniądze na zakup naszych książek. Ale największą przyjemność sprawił mi człowiek, który w piątek zakupił Najemników cz. I po czym przyszedł w niedzielę po cz. II.
Teraz kończę niniejsze podsumowanie i od razu zabieram się za pakowanie - nieomal z marszu jadę na Warszawskie Targi Książki. Parafrazując mojego kolegę – taki mój los, sam go sobie wybrałem. Trzymajcie kciuki.